Po długiej przerwie wracam z niego dłuższym odcinkiem. Nie jestem z niego specjalnie zadowolona. Pisany głównie po bezsennych nocach. Trudno było mi go napisać ponieważ prawie w żadnym stopniu nie jest związany ze mną w przeciwieństwie do poprzednich. No to miłego czytania!
Osłupienie szok radość, setki myśli. Z wrażenia usiadłem
przy kuchennym stole na którym leżała tajemnicza koperta. Z jednej strony
strasznie chciałem ja otworzyć z drugiej bałem się tego. Bałem się, że mogą być
to słowa napisane pod wpływem emocji, słowa których chyba bym nie zniósł,
mówiące o tym, że mam Ci dać w końcu spokój, że mnie nie chcesz. Z drugiej
strony tliła się we mnie jeszcze iskierka nadziei, że zrozumiałeś. Chciałem otworzyć tą cholerną
kopertę i nie mogłem. Co wziąłem ją w ręce to strach przed odrzuceniem kazał mi
ją odłożyć. Nie wiem jak długo tak
trwałem ale w końcu się pozbierałem. Drżącą ręką obciąłem krótki bok koperty (była tak zaklejona, że nie dało się odkleić)
i nie wiedziałem co dalej. Chciałem i nie chciałem jednocześnie wiedzieć co
jest w środku. Serce waliło mi jak oszalałe gdy z papierowego opakowania
wypadła mała żółta karteczka. W głowie
brzmiał gwar myśli. Ostatecznie zdobyłem się na odczytanie wyroku. Cienkim
drobnym pismem litery układały się w słowa: „ Od tego zacznij. W środku
znajdziesz coś od czego zależy właściwie wszystko a właściwie wszystko zależy
jaką podejmiesz decyzję.”. Nice (Najs)
mam o czymś decydować? Ale o czym? W głowie jednocześnie miałem pustkę jak i
natłok myśli. Co jest tym od czego wszystko będzie zależeć? Wiesz, Tom? zafundowałeś
mi burzę emocji. Od strachu przed czymś nowym po ekscytację tym, że coś chcesz,
że chyba nie jestem Ci tak do końca obojętny skoro zdobyłeś się na to by do
mnie napisać i to wszystko jednocześnie! Tego się nie spodziewałem. Położenie w
jakim się znalazłem zdecydowanie nie podobało mi się. Nie wiedziałem co dalej
ale coś kazało mi zajrzeć do środka. Wyciągnąłem bilet lotniczy. Lot do Los
Angeles który odbył się prawie pół roku temu. Był złożony na pół a w środku
znajdowała się kolejna karteczka. „ Przy stanowisku 4 czeka na Ciebie aktualny.
Miasto Aniołów? Może kiedyś ale teraz spakuj letnie rzeczy.” Była też podana
data wypadająca za dwa dni z godziną 16:45 i dopiskiem, że jeżeli nie zjawię
się na lotnisku zrozumie. Z jednej strony rzucił mnie z drugiej zrobił jednak
jakiś ruch. Teraz pora na mój. Lecieć czy może jednak nie? Czułem, że mnie to
do czegoś zobowiązuje jednak nie wiedziałem do czego. Postanowiłem zrobić coś
głupiego ale to była jedyna droga żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Znalazłem
cię w kontaktach i nacisnąłem zieloną słuchawkę. Jeden sygnał, drugi, kolejny.
Po czwartym prawie się rozłączyłem stwierdzając iż nie odbierzesz lecz dobiegł
mnie twój głos.
-T TT Tom?
-Nie, Święty Mikołaj.
-Ojj no przecież wiem, że to Ty.
-To po co głupio pytasz?
-Emm nieważne, słuchaj o co chodzi z tym biletem?
-Oh wiec to Cię gryzie? Środa. Bądź na lotnisku, wszystkiego
się dowiesz. Po czym zakończył rozmowę.
Siedziałem osłupiały nie wiem czy bardziej tym, ze go
usłyszałem czy tym, że właściwie niczego się nie dowiedziałem. Biłem się z
myślami. Jechać czy nie? Co robić? Tom to jednak idiota. Zawsze ciężko było
podejmować mi jakiekolwiek decyzje a on raczej o tym wiedział. Cos jednak
trzeba było zrobić. A jeśli pojadę tam a on będzie tam tylko po to żeby powiedzieć
mi, że jestem ostatnim kretynem dając się nabrać? Z drugiej strony nie ma
ryzyka nie ma zabawy. Przecież nie mam nic do stracenia. No, może poza urażoną
dumą. Klamka zapadła. Niech się dzieje co chce ale pojadę na to lotnisko, po
tym może się walić i palić ale zrobię to! Pod wpływem emocji wyciągnąłem
sporych rozmiarów walizkę i zacząłem się pakować. Zgodnie z rozporządzeniem –
letnie rzeczy. Z przerażeniem stwierdziłem iż pomimo tego, że moja szafa już ledwo się domyka to nie mam w co się ubrać
a to znaczy, że nie mam czego spakować. Ostatecznie pół dnia spędziłem na
przewalaniu zawartości szafy z czego wybrałem zaledwie kilka sztuk ubrań.
Wykończony cała tą sytuacją wziąłem szybki prysznic i ewakuowałem się do łóżka
z zamysłem jutrzejszego shoppingu. Nazajutrz względnie się ogarnąłem i wybrałem
się na zakupy. Późna jesień. Czas wyprzedaży, Nie mogłem przepuścić mega
japonkom za jedyne 4euro prawie darmo! Tak wiem, wieją wiochą i są trochę pedalskie ale na lato dobre xD znalazłem
hawajskie spodenki które tez musiały być moje. Doszły okulary przeciwsłoneczne
( z filtrem oczywiście) I sporo innych rzeczy. Wieczorem wróciłem zmęczony ale
i szczęśliwy. Upchałem wszystkie zdobycze do walizki, ogarnąłem się i poszedłem
do łóżka w końcu jutro wielki dzień! Mało tej nocy spałem. Męczyły mnie koszmary
w których Tom wyśmiewa moją ufność i mówi, że to tylko moja chora wyobraźnia a
w rzeczywistości mnie nie chce. Często budziłem się z dziwnym lękiem jednak sam
nie wiem przed czym. Po 6. Tak, wiem środek nocy jednak musiałem wstać bo już
dłużej nie mogłem wytrzymać w łóżku. Piłem hektolitry kawy. Nigdy nie leciałem
samolotem, nie wiem jak to jest i boję się tego. Pomyślałem, że zdałoby się
wymienić trochę gotówki ale co powiedziałbym w kantorze? Że nie wiem jaką chcę
walutę bo jadę gdzieś gdzie prawdopodobnie jest ciepło ale nie wiem gdzie?
Kręciłem się po mieszkaniu nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Coś przestawiałem
by ostatecznie odłożyć na własne miejsce. A jeśli to wszystko fikcja? Pod
wpływem emocji rozpakowałem walizkę by po chwili znów ją spakować uznając, że
muszę być twardy. Dochodziła 15. Wezwałem taksówkę wiedząc, e mogą być i na
pewno są korki. Wsiadając podałem kierowcy nazwę lotniska i odpłynąłem w krainę
marzeń. Mimowolnie zerknąłem na komórkę 16:17. Wystraszyłem się, że nie zdążę.
16:32 wysiadłem zapłaciłem i pobiegłem w
stronę wejścia sporego budynku z napisem „Flughafen Berlin-Schönefeld”.
Odnalazłem stanowisko 4, na szczęście było wolne. Podałem dane pokazałem
paszport i kobieta podała mi bilet. „ Wyjście nr 7 dziękuję i życzę miłego
lotu.” Jeszcze tylko odprawa. Ruszyłem w stronę bramek nawet nie wiedząc gdzie
lecę, co więcej Toma nigdzie nie było. Za każdym razem gdy przechodziłem za
bramkę piszczało, wzięli więc mnie na stronę sprawdzili wszystko, bezczelnie
obmacali w różnych miejscach pomimo mojego wyraźnego sprzeciwu i puścili dalej.
Pobiegłem szybko w stronę wyjścia lecz nagle poczułem uderzenie w głowę i na
chwilę straciłem przytomność. Ocknąłem się, jednak nic nie widziałem. Miałem na
oczach jakąś opaskę i czułem, że ktoś mnie gdzieś prowadzi trzymając mnie dość
boleśnie za ramię. Zostałem popchnięty na fotel. Poczułem na twarzy ciepły
oddech. Nice (Najs) chyba właśnie
zostanę zgwałcony. Byłem przerażony. Chciałem krzyczeć licząc na to, że ktoś
pospieszy mi na ratunek lecz nie zdążyłem bo ktoś zamknął mi usta pocałunkiem.
Początkowo dość mocno się opierałem, ale dotarło do mnie, że już ktoś kiedyś
tak mnie całował. Nieśmiale zacząłem oddawać pocałunek z coraz większym zaangażowaniem.
Ktoś ściągnął mi opaskę z oczu i ujrzałem siedzącego obok mnie Toma.
-Witaj kochanie –powiedział i kolejny raz złączył nasze usta
Na twojego bloga wpadłem wczoraj, ale dopiero dzisiaj miałem czas przeczytać te trzy zamieszczone tutaj części wraz z prologiem. Czytałem na lekcjach przez komórkę, także... xDDD Nieważne.
OdpowiedzUsuńWięc... Podoba mi się to opowiadanie, chociaż to dopiero początek, ale widać, że sporo pracy wkładasz w ten tekst. Piszesz bardzo ładnie i twój styl przypadł mi do gustu. Jak czytałem, to widziałem kilka błędów, głównie interpunkcyjnych. Teraz jestem na komputerze, to widzę, że jest ich znacznie więcej. Ale wszystko da się poprawić.. ;)
,,Tak wiem, wieją wiochą i są trochę pedalskie ale na lato dobre xD znalazłem hawajskie spodenki które tez musiały być moje. '' - Nie powinno być tutaj tego "xD", ale myślę, że o tym wiesz. ;P
,,Nice (Najs) chyba właśnie zostanę zgwałcony." - Myślę, że nie potrzebnie piszesz to, jak się czyta. Chyba większość z nas zna trochę angielski, także.. xDDD
,,-Witaj kochanie –powiedział i kolejny raz złączył nasze usta'' - Będzie ładniej, jak będziesz oddzielać to: "-" od wypowiedzi. Wygląda to wtedy przejrzyściej. ^^
Znawcą nie jestem, bo sam nie piszę lepiej, więc.. xD Nie przejmuj się!
Dobra, dalej..
Niewiele mogę powiedzieć o tym, co myślę o bohaterach, bo praktycznie nic o nich jeszcze nie wiem. Widać tylko, że Bill naprawdę kocha Toma i cierpi po ich rozstaniu. Co niekoniecznie można tak powiedzieć o tym drugim.. Tylko... co Tom teraz kombinuje? Dla mnie to wszystko wygląda na porwanie. o.O Mam złe myśli.. Przeczuwam, że Tom chce skrzywdzić Billa, ale mam nadzieję, ze jednak się mylę.. No nic. Będę czekać na kolejną część i spróbuję polecić komuś twój blog, bo widzę, że niewiele osób tutaj zagląda, chociaż zasługujesz na większe grono czytelników. ;3
Życzę ci weny i wytrwałości w pisaniu, bo to nie lada wyzwanie.
Przy okazji, zapraszam do siebie: over-the-rainbow-twincest-by-illusion.blogspot.com
Ach, śliczny nagłówek.. *.* xD
Pozdrawiam,
Illusion.
Świetnie <3 Nie umiem się rozpisywać, więc wybacz ;___; Czekam na kolejny odcinek. Tak przy okazji nominowałam Cię do "The Versalite Blogger" u siebie http://returntotheglamtimes.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Dzień dobry mam na imię Alex i mam 16 lat :) Lubię tę swoją formułkę, ale teraz na poważnie cześć, hej i czołem :) Od teraz na poważnie twój blog bardzo mi się podoba mam trochę problem z rozpoznaniem kiedy bill pisze swój pamiętnik, a kiedy, są to jego myśli, ale tak ogólnie to jest spoko. Jest parę błędów, ale ja się nie wypowiadam, bo to nie moja działka. Pozdrawiam i zapraszam do siebie ty-krol-ja-pan.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBoskie... Nie mogę się doczekać następnej Notki.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co Tom ma zamiar zrobić z Billem :D
Wow, powiem szczerze, że bardzo mnie zaskoczyła ta niespodzianka Toma i bardzo przypadła mi do gustu ^^ Jestem strasznie ciekawa jak wszystko potoczy się dalej...
OdpowiedzUsuńOgólnie opowiadanie samo w sobie jest ciekawe i tajemnicze ;-)
Czekam na kolejną część i życzę Ci dużo weny!
Pozdrawiam ;*
Bardzo wciągające opowiadanie czekam na nexta i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://youallmylife.blogspot.com/
P.s-jak byś mogła to nie pisz z tym "xD"
P.s-"-T TT Tom?
-Nie, Święty Mikołaj-świetne to było.Prawdziwy dialog rodzeństwa