Krotko. Myslalam, ze wyszedl dluzszy a jednak... Duzo w nim Toma. Troche uczuc. Wiem, ze jest nudno, nic sie niedzieje ale to tymczasowe przeciez nie moge ich od razu popchnac do lozka :) Pozno, obiecalam srode za co przepraszam ale wyszla mi mala klotnia z korektorka i byl zastoj. Pierdol koniec a wiec zapraszam na odcinek :)
Nie wiem jak długo szedłem ale ludzie mijający mnie na ulicy patrzyli z obrzydzeniem albo odwracali wzrok. Chyba nie chcę wiedzieć jak wyglądam. Bolała mnie każda, nawet najmniejsza cząstka ciała. Czułem się brudny psychicznie choć tak naprawdę to właściwie nic mi nie zrobili, nie licząc pobicia. W hotelu trwało zamieszanie. Obsługa biegała po całym budynku wyraźnie czegoś szukając i wymieniając między sobą szybkie nerwowe zdania. Podszedłem do recepcji i zapytałem po angielsku co się dzieje. Zaginął jeden z naszych gości, nikt go nie widział, może po prostu się zaszył w jakimś zacisznym miejscu. Usiłujemy go znaleźć. Zdziwiło mnie to trochę jednak postanowiłem nie zgłębiać tego jakoś szczególnie. Podziękowałem za informacje i wjechałem winda na nasze piętro. Klara dość dobrze się kryła ale udało mi się uchwycić jej spojrzenie pełne jakby złości obrzydzenia i... zazdrości? Wszedłem do pokoju a Tom się wręcz na mnie rzucił.
- Matko! Bill gdzieś ty był? Jak ty wyglądasz?! Co się stało?! Przed chwila umierałem ze strachu! Obudziłem się a ciebie nie było, cały hotel cię szuka!
Lawina pytań, na przemian z szeptu przechodził w prawie krzyk jak i na odwrót. Patrzył na mnie jak na kupkę nieszczęścia a w jego oczach widziałem smutek i troskę. Położył mnie delikatnie na łóżku i powiedział żebym się nigdzie stąd nie ruszał, bo zaraz wróci.
Wyszedł tak szybko, że nie zdążyłem mu odpowiedzieć. Wpatrywałem się w nieskazitelnie biały sufit hotelowego pokoju analizując cały dzisiejszy dzień raz po raz stwierdzając, że wszystko jest kompletnie bez sensu. Ostatecznie usłyszałem jak drzwi ustępują. Po naciśnięciu klamki, wiedziałem, że to nikt inny jak Tom. Postanowiłem pokonać go jego własną bronią i gdy tylko zaczął się zbliżać udałem, że śpię.
- Billy kochanie?
Odpowiedziała mu cisza. Zawisnął w bezruchu nade mną.
Był blisko, czułem bijące od niego ciepło ale nie chciałem się zdradzić.
-Słoneczko? - wyszeptał i lekko musnął moje usta swoimi. Nie wytrzymałem, wpiłem się w jego usta i pogłębiłem pocałunek.
Po jakimś czasie odkleiłem się od dreda z czego był raczej średnio zadowolony.
- Musimy porozmawiać- powiedziałem i z wyczekującym spojrzeniem przeniosłem się do pozycji siedzącej. Dred usiłował coś powiedzieć, bo już otworzył usta jednak natychmiast go uciszyłem przykładając do nich palec.
- Zniknąłeś- zacząłem- zniknąłeś zanim na dobre poczułem, że jesteś. Odszedłeś bez słowa pożegnania nic nie tłumacząc. Wszystkie marzenia o wspólnej przyszłości rozprysły jak bańka mydlana.
Tak szybko jak cię dostałem, tak szybko straciłem. A teraz nagle jestem tu i sam właściwie nie wiem co tutaj robię. Nawet sobie nie wyobrażasz ile przez ciebie wycierpiałem. Ile nocy stało się bezsennymi z wciąż jednym, tym samym pytaniem- dlaczego?
I kiedy już myślałem, że to koniec, że zacznę na nowo stare życie bez ciebie pojawiasz się. A ja głupi biegnę jak najwierniejszy pies do swego pana. Zjawiasz się i wszystko ma być jak dawniej? Wyrzuciłem to z siebie. W końcu. Zrobiłem to. Po mojej twarzy toczyły się słone łzy.
Dredziarz ukrył twarz w dłoniach intensywnie o czymś myśląc.
- Widzisz Bill ja musiałem to zrobić dla twojego bezpieczeństwa. Byłem prześladowany. Poprzez kontakty ze mną mogłeś znaleźć się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Nie mogłem pozwolić na to żebyś był, w jakikolwiek sposób, zagrożony. Bałem się, że mogę ci już więcej nie zobaczyć, dotknąć, pocałować. Musiałem cię zranić żeby cię ochronić. To było jedyne wyjście. Zapłaciłem cenę dla twojego bezpieczeństwa. Każdego dnia o tobie myślałem ale nie mogłem zrobić kompletnie nic. Czas uciekał a ja uciekałem w wódkę. Pozwalała zapomnieć jednak potem wszystko wracało z podwójną siłą. Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić jak trudno było powiedzieć ci, że już cię nie chce, nie kocham i to z kamienna twarzą. Zdawałem sobie sprawę jaki ból byłem zmuszony ci zadać, ale wierz mi, mnie bolało jeszcze bardziej. Cierpiałem, bo ty cierpiałeś przeze mnie. Byłeś mój przez miesiąc a czułem jakbyś był zawsze i choćbym nie wiem jak bardzo chciał wyrzucić cię z pamięci to nie potrafię. Wiem, że cię zawiodłem, straciłem zaufanie, które i tak miałem na kredyt. Nie potrafię już bez ciebie żyć, nawet funkcjonować. Wszystko robiłem automatycznie ze świadomością jednak, że gdzieś tam jesteś i być może pozwolisz mi to jakoś wytłumaczyć. O położeniu w jakim się znajdujemy nawet nie marzyłem. Mam jednak nadzieje, że swoja obecnością dajesz nam szanse. Rozgadał się ale wiedziałem, że nie mogę mu przerwać, że musi to wszystko wyrzucić z siebie.
Po jego twarzy toczyły się łzy z których istnienia chyba nawet nie zdawał sobie sprawy. W jednej chwili wszystko straciło ważność. To co było to przeszłość, liczy się tu i teraz. Wdrapałem mu się na kolana mimo tego, że byłem cały obolały i wtuliłem się w jego ramiona. Objął mnie mocno i kołysał jak dziecko. Potrzebowałem tego. Świat przestał istnieć, byliśmy tylko my. Wybaczyłem niemal natychmiast. Nie potrafię wyrazić słowami jak bardzo byłem szczęśliwy. Jedyne co mnie dręczyło to fakt, że Tom w coś się wpakował. Twierdził, że to rozdział zamknięty i z czasem na pewno mi o wszystkim powie jednak nie podobało mi się to. Postanowiłem wziąć prysznic, czułem się brudny fizycznie jak i psychicznie. Ciepły strumień wody obmywał moje ciało a ja czułem się wyjątkowo zrelaksowany. Stałem z zamkniętymi oczami i próbowałem zebrać myśli, jednak nie było mi to dane gdyż poczułem chłodny podmuch powietrza a zaraz po nim silne męskie dłonie na moich biodrach. Odwróciłem się a przede mną stał uśmiechnięty Tom w stroju w jakim go stworzono czyli kompletnie nagi...
piątek, 23 sierpnia 2013
niedziela, 18 sierpnia 2013
Korekta
Tak, wiem. Dlugo nic nie bylo. Mam swoja wlasna korektorke ktora bedzie robic polskie znaki i ogolnie korekte bledowa. Odcinek wlasnie jest w korekcie wiec mysle, ze do srody powinnam go wrzucic. Czytal ktos z Was kiedys"Gumisie"? wiem, ze byly tlumaczone z niemieckiego, i sa w 3 najlepszych twincestow ever. Mam wlasnie taki chory pomysl napisania czegos podobnego.. Co myslicie o ukazaniu Czarnego jako tak nie do konca mezczyzny? Ba, do posuniecia sie w tym duzo dalej? Na odpowiedzi czekam w komentarzach, mam nadzieje, ze mnie nie opusciliscie. Pozdrawiam z deszczowej Saksonii Dolnej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)